Budka Suflera „1974-1984”

Polskie Nagrania „Muza”

Rok wydania1984

Strona A

  1. Sen o dolinie Lyrics 3:50
    Znowu w życiu mi nie wyszło,
    Uciec pragnę w wielki sen,
    Na dno tamtej mej doliny,
    Gdzie sprzed dni doganiam dzień,
    W tamten czas, lub jego cień.
    Znowu obłok ten różowy,
    Pod nim dom i tamta sień,
    Wszystko w białej mej dolinie,
    Gdzie sprzed dni doganiam dzień,
    Jeszcze głębiej zapaść w sen.
    Późno, późno, późno… późno jest,
    Sam wiem, że zbyt późno jest,
    By zaczynać wszystko znów.
    Późno, późno, późno… późno jest,
    Sam wiem, że zbyt późno jest,
    By zaczynać wszystko znów.
    Znowu szarych dni pagóry,
    Znów codziennych rzeczy las,
    Wolę swoją znów dolinę,
    Obok której płynie czas,
    Szuka jej, kto był tu raz.

  2. Cień wielkiej góry Lyrics 6:25
    Ona przychodzi chytrze,
    Bez ostrzeżeń i gróźb,
    Krzyczy pękniętą liną,
    Kamieniem zerwanym spod stóp,
    Spod stóp.
    Wszystko zaczyna się zwykle,
    Jak każdy wspinaczki dzień,
    Trudny dzień.
    Ściana, droga pod szczyt,
    A potem nagle krzyk – oooooo…
    Góry wysokie, co im z Wami walczyć każe?
    Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
    Największa rzecz, swego strachu mur obalić,
    Odpadnie stu, lecz następni pójdą dalej!
    Góry wysokie, wiem co z Wami walczyć każe,
    Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
    Na rzęsach szron, inni już idą dalej,
    Na twarzy śnieg, lecz są nowi, śmiali są,
    Tylko czasem, czasem zamyślenie, tylko czasem zamyślenie.
    Sam możesz wybierać los, szczytów, szczytów ślad
    Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt!
    Góry wysokie, co im z Wami walczyć każe?
    Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
    Największa rzecz, swego strachu mur obalić,
    Odpadnie stu, lecz następni pójdą dalej,
    Tylko czasem, czasem zamyślenie, tylko czasem zamyślenie.
    Sam możesz wybierać los, szczytów, szczytów ślad
    Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt!
  3. Jest taki samotny dom Lyrics 4:40
    Uderzył deszcz, wybuchła noc,
    Przy drodze pusty dwór,
    W katedrach drzew, w przyłbicach gór,
    Wagnerowski ton.
    Za witraża dziwnym szkłem,
    Pustych komnat chłód,
    W szary pył rozbity czas,
    Martwy, pusty dwór.
    Dorzucam drew, bo ogień zgasł,
    Ciągle burza trwa,
    Nagle feeria barw i mnóstwo świec,
    Ktoś na skrzypcach gra,
    Gotyckie odrzwia chylą się
    I skrzypiąc suną w bok
    I biała pani płynie z nich
    W brylantowej mgle.
    Zawirował z nami dwór,
    Rudych włosów płomień,
    Nad górami lecę, lecę z nią,
    Różę trzymam w dłoni.
    A po nocy przychodzi dzień,
    A po burzy spokój,
    Nagle ptaki budzą mnie
    Tłukąc się do okien
    A po nocy przychodzi dzień,
    A po burzy spokój,
    Nagle ptaki budzą mnie
    Tłukąc się do okien
    Znowu szary, pusty dom,
    Gdzie schroniłem się
    I najmilsza z wszystkich, z wszystkich mi
    Na witraża szkle,
    Znowu w drogę, w drogę trzeba iść,
    W życie się zanurzyć,
    Chociaż w ręce jeszcze tkwi
    Lekko zwiędła róża…
    A po nocy przychodzi dzień,
    A po burzy spokój,
    Nagle ptaki budzą mnie
    Tłukąc się do okien.
    A po nocy przychodzi dzień,
    A po burzy spokój,
    Nagle ptaki budzą mnie
    Tłukąc się do okien.
  4. Pieśń niepokorna Lyrics 5:15
    Jest pieśń jak żagiel gwiezdny napój
    Wielkie skrzydła w wielki wiatr
    Dla tych co pełzać w mule nie chcą
    Głowa w górze sztywny kark
    Jest pieśń jak pomruk zwiastun błyskawic
    Sokół pośród stada wron
    Tylko niektórzy ją podjąć umieją
    Innym gardła dławi strach
    Słuchaj
    W bezsennych nocach ona gra
    Mówię słuchaj
    W bezdennym bólu ona trwa
    I jej czujesz moc
    I wciągnięty raz w nurt
    Oszalały biegniesz w nocy
    Kiedy inni syci śpią
    Mówię popatrz
    Jak oni mdłym się ogniem tlą
    Mówię słuchaj
    Nie daj przez palce ciągnąć dniom
    Przez śnieg i przez deszcz
    Pieśni sztandar chcesz nieść
    Życie mówię musi brzmieć
    Tak jak wielki piękny wiersz
    Jest pieśń jak żagiel gwiezdny napój
    Wielkie skrzydła w wielki wiatr
    Żywe pochodnie płyniemy nad czasem
    W dróg nieprzetartych dal
    W nowe pejzaże ziemi niczyjej
    Gdzie nie bywał dotąd nikt
    Słuchaj
    Jest pieśń jak wilczy w górach zew
    Mówię słuchaj
    Jak dziko w żyłach szumi krew
    Przez śnieg i przez deszcz
    Pieśni sztandar chcesz nieść
    I zbyt wielkich nie ma czynów
    I zbyt wielkich nie ma spraw
    Mówię popatrz
    Jest pieśń jak żagiel gwiezdny napój
    Wielkie skrzydła w wielki wiatr
    Dla tych co pełzać w mule nie chcą
    Głowa w górze sztywny kark
    Jest pieśń jak pomruk zwiastun błyskawic
    Sokół pośród stada wron

Strona B

  1. Za ostatni grosz Lyrics 5:05
    Jaki jest wynik gry
    Nie wiem, nie pytaj mnie,
    Jak na imię tej grze,
    Tego nie wiem już też.
    Wczoraj tak było tak,
    Nie znaczyło zaś nie,
    Nie mieszało się nam
    Czarne z białym co dzień.
    Wczoraj niewinni tak,
    Dzisiaj pionki w grze,
    Wczoraj błękitny wiatr,
    Dzisiaj duszny zły sen.
    Z drugiej strony mych snów
    Wszystko lepszy ma smak,
    Bo w powietrzu jest luz
    I muzyka wciąż gra.
    Za ostatni grosz
    Kupię dziś chociaż cień
    Tamtych dni.
    Za ostatni grosz
    Wino z zielonych lat
    Chcę znów pić.
    Kiedy zaczął się wić
    Kręty, pochyły szlak,
    Gdzie był pierwszy nasz krok
    W rozpadlinę bez dna
    Gdy srebrników garść
    Przekonała nas, że
    Kiedy dają, to brać,
    Każdy głupi to wie.
    Bilans zysków i strat,
    Prowadzimy od lat,
    Nie ma czego w nim kryć,
    Nie ma czego się bać.
    Skąd więc na lustra dnie,
    Z progu każdego dnia
    Wita cię najpierw wstręt,
    Potem brat jego strach.
  2. Memu miastu na do widzenia Lyrics 3:00
    Jeszcze raz ruszy ta zniszczona płyta
    Stary sprawdzony dobry blues
    Dom już bezludny pustka nieprzebyta
    Z pustych pokoi przepędzam czas
    Za oknem koniec nocy bezrozumnej
    Jak stypa długiej i smutnej jak blues
    Drzwi jeszcze skrzypią tak jak wieko trumny
    Zamykam nimi życia swego szmat
    Jeszcze mi tylko spacer pozostał
    Wąską aleją przez zielony park
    Wiatr w drzewach szemrze ledwie przebudzony
    Tak jak wczoraj, przedwczoraj, od lat
    Tak dziwna to chwila brakuje słów
    Tak dziwna to chwila brakuje słów
    Tak dziwna to chwila brakuje słów
    Tak dziwna to chwila brakuje słów
  3. Jolka, Jolka pamiętasz… Lyrics 6:30
    Jolka, Jolka, pamiętasz lato ze snu,
    Gdy pisałaś: „tak mi źle,
    Urwij się choćby zaraz,
    Coś ze mną zrób,
    Nie zostawiaj tu samej, o nie”.
    Żebrząc wciąż o benzynę,
    Gnałem przez noc,
    Silnik rzęził ostatkiem sił,
    Aby być znowu w Tobie,
    Śmiać się i kląć,
    Wszystko było tak proste w te dni.
    Dziecko spało za ścianą,
    Czujne jak ptak,
    Niechaj Bóg wyprostuje mu sny!
    Powiedziałaś, że nigdy, że nigdy aż tak
    słodkie były, jak krew Twoje łzy
    REF:
    Emigrowałem z objęć Twych nad ranem,
    Dzień mnie wyganiał, nocą znów wracałem,
    Dane nam było, słońca zaćmienie,
    Następne będzie, może za sto lat.
    Plażą szły zakonnice, a słońce w dół,
    Wciąż spadało nie mogąc spaść,
    Mąż tam w świecie za funtem, odkładał funt,
    Na Toyotę przepiękną, aż strach.
    Mąż Twój wielbił porządek i pełne szkło,
    Narzeczoną miał kiedyś, jak sen,
    Z autobusem Arabów zdradziła go,
    Nigdy nie był już sobą, o nie
    REF
    W wielkiej żyliśmy wannie i rzadko tak,
    Wypełzaliśmy na suchy ląd,
    Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas,
    Meta była o dwa kroki stąd.
    Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak,
    Czemu zgasło też nie wie nikt,
    Są wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam,
    Ale nic nie jest proste w te dni.
  4. Czas ołowiu Lyrics 5:10
    Wtedy gdy się najmniej spodziewasz
    Nagła wiadomość pchnie cię nożem
    Tępy, znajomy ból
    Znów stare blizny się otworzą
    Nocą przy małym tranzystorze
    Mróz mi pokąsał mózg i dłonie
    Spikera chłodny głos
    Sprawił, że wiem już, jak się tonie…
    Cienki lód
    Kruche szkło
    Janis J., Brian Jones
    Jimi H., Anna J.
    Kruchy lód
    Cienkie szkło
    Steve Mc Queen, Romy S.
    Johnie L., Elvis P.
    Martwy film
    Martwy blues
    Kruche szkło
    Cienki lód
    Czas ołowiu.
    Słuchaj, to jest zwyczajne świństwo
    Tak się nie mówi „do widzenia”
    Nie można wyjść ot, tak
    W połowie snu i w pół marzenia
    Jeszcze wiruje Twoja płyta
    Jeszcze się Tobą ekran pali
    Pod zimnym światłem gwiazd
    Jak ciężko żyć tym, co zostali…
    Cienki lód
    Kruche szkło
    Janis J., Brian Jones
    Jimi H., Anna J.
    Kruchy lód
    Cienkie szkło
    Steve Mc Queen, Romy S.
    Johnie L., Elvis P.
    Martwy film
    Martwy blues
    Kruche szkło
    Cienki lód
    Czas ołowiu.
  5. Z dalekich wypraw Lyrics 2:45
    Myśli wychodzą z cienia
    Coś w człowieku się zmienia
    I powracam z wyprawy na słoneczny ląd
    Oto znowu dni ruszyły
    Serce bije mocno szybko
    I nie rzucam ciągle słowa
    Słowa sens tylko znowu
    Biec przez tłoczne chcę ulice
    Zwykłym życiem się zachwycę
    Bo widziałem jak wygląda
    Jak wygląda mroczny brzeg

    Tyko w porze wieczornej
    Bluesa koniem szalonym
    Na wyprawy się wypuszczam
    Gdzie bywałem już



pl_PLPolish